Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Dziś pewnie od Ukrainy. Z podziwem. Jak niezwykle się to społeczeństwo na naszych oczach budzi.

Czyli optymistycznie.

JG: Jednak nie do końca. Bo jak oni się mogą ze sobą dogadać, skoro jedni umieją mówić tylko po rosyjsku, a drudzy chcą mówić wyłącznie po ukraińsku...

KAZIMIERZ KUTZ: - Ale wiesz, jest coś tajemniczego? Przecież do Ukraińców przylgnęło, że to są ludzie, którzy mają w sobie genetyczną potrzebę okrucieństwa, zemsty i riezania. A nagle tego nie ma. Zaskoczyli nas. Tak jak kiedyś my siebie sami zaskoczyliśmy. Tacy powstańcy, żołnierze, rycerze machający szabelką, a tu nagle w roku 1980 okazało się, że jesteśmy jak Gandhi
Dziś pewnie od Ukrainy. Z podziwem. Jak niezwykle się to społeczeństwo na naszych oczach budzi.&lt;/&gt;<br><br>&lt;who3&gt;Czyli optymistycznie.&lt;/&gt;<br><br>&lt;who4&gt;JG: Jednak nie do końca. Bo jak oni się mogą ze sobą dogadać, skoro jedni umieją mówić tylko po rosyjsku, a drudzy chcą mówić wyłącznie po ukraińsku...&lt;/&gt;<br><br>&lt;who5&gt;KAZIMIERZ KUTZ: - Ale wiesz, jest coś tajemniczego? Przecież do Ukraińców przylgnęło, że to są ludzie, którzy mają w sobie genetyczną potrzebę okrucieństwa, zemsty i &lt;orig&gt;riezania&lt;/&gt;. A nagle tego nie ma. Zaskoczyli nas. Tak jak kiedyś my siebie sami zaskoczyliśmy. Tacy powstańcy, żołnierze, rycerze machający szabelką, a tu nagle w roku 1980 okazało się, że jesteśmy jak Gandhi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego