Wisiała wśród wielkogłowych subiektów, więc musiałam ją odwiedzać, żeby pocieszać, bo przecież kochałam ją tak, że pewnego dnia przed wystawą antykwariatu na Piotrkowskiej zawołałam: "Panna Klarcia!" A to był zupełnie inny obrazek Rychter-Janowskiej. Widać to pan Weingarten, przedstawiciel firmy nafciarskiej "Galicja", wprowadził mnie - nic o tym nie wiedząc - w tajniki stylów malarskich. <br>Był starym kawalerem, bo musiał czekać na mnie: obiecał mi kiedyś, że się ze mną ożeni, a ja w to zwątpiłam od razu. "E!" - powiedziałam. "Jak ja będę duża, to pan już dawno będzie <orig>umarnięty</>!" Pochlipywałam potem po kątach, bo miałam odciśnięte na ręku mamine palce, to oznaczało