Typ tekstu: Książka
Tytuł: Wyjść z matni
Rok: 1994
Po chwili wszedł chłopak w moim wieku: "Ja w sprawie roboty".
"Zawód?" - zabełkotał kierownik, który też już coś ćwiknął z rana, ale z racji swego stanowiska nic nie musiał wyjaśniać. "Tokarz" - wykrztusił klient i zarumienił się jak panienka. Zdzisio, bo tak nazywano go w zakładzie, nieśmiały, cichy, wstydliwy, nie umiał tak jak inni tylko raz postawić flaszki, żeby się wkupić i zakolegować ze swoją brygadą. Codziennie musiał przynosić kilka win albo pół litra wódki. Sam długo wzbraniał się przed wypiciem, w końcu nie wytrzymał.
"Nalejcie i mnie" - wyszeptał i tak się zaczęło. Zdzisio coraz częściej się odzywał, a po dwóch miesiącach sam
Po chwili wszedł chłopak w moim wieku: "Ja w sprawie roboty".<br>"Zawód?" - zabełkotał kierownik, który też już coś ćwiknął z rana, ale z racji swego stanowiska nic nie musiał wyjaśniać. "Tokarz" - wykrztusił klient i zarumienił się jak panienka. Zdzisio, bo tak nazywano go w zakładzie, nieśmiały, cichy, wstydliwy, nie umiał tak jak inni tylko raz postawić flaszki, żeby się wkupić i zakolegować ze swoją brygadą. Codziennie musiał przynosić kilka win albo pół litra wódki. Sam długo wzbraniał się przed wypiciem, w końcu nie wytrzymał.<br>"Nalejcie i mnie" - wyszeptał i tak się zaczęło. Zdzisio coraz częściej się odzywał, a po dwóch miesiącach sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego