czytała im jakieś książeczki, sprzątała. Potem znowu je nakarmiła, położyła spać i wróciła do kuchni. Wtedy przypomniała sobie, że obiecała Grażynie usmażyć rybę, którą ta poprzedniego dnia rano wyjęła z zamrażalnika z zamiarem przygotowania jej wieczorem. <q>"Zupełnie wyleciało mi z pamięci, chyba jeszcze jest dobra"</> - przeleciało jej przez głowę, choć tak naprawdę było jej to zupełnie obojętne. Mechanicznie wyjęła co trzeba, szykując się do smażenia. Uświadomiła sobie nagle, że tak naprawdę więcej myśli, i to z ogromnym współczuciem, o Grażynie D. niż o sobie samej.<br>W pewnej chwili zadzwonił telefon. To była Dorota K., jej przyjaciółka.<br><q>- Dzwonię z automatu przy przystanku pekaesu