na to, że nie ma nikogo, że w Kowlu stoi dwunastu wywiadowców, jeden porucznik i czterech żandarmów. Więc my spoglądaliśmy na nich nieufnie i z żalem o to, że boją się nam powiedzieć to, o czym my sami i tak dobrze wiemy. I pytaliśmy się dalej: "Co w kraju?" Niestety tak się składało, że wszystko to byli ludzie albo małej kultury i uświadomienia narodowego, albo wyłącznie swoimi sprawami zajęci. Mogliśmy zatem dowiedzieć się od nich dokładnie, jaka jest w Warszawie cena bułek, serdelków, obiadu w restauracji, biletu do teatru, kursu dorożki i numeru w hotelu. Szczegółowo opowiadali nam, które kawiarnie są otwarte