Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
śmieci i tyle.
- Wolę mieć śmiecie niż pustkę.
Przed piątą przyszła Stukonisowa. Zabrała się zaraz do sprzątania, narzekając na lokatorów. Była przerażona, kiedy dowiedziała się, że chłopka ma zamiar zamieszkać u niej przez kilka dni.
- Gdzie pani będzie spała? - zapytała.
- Ja ta i na gołej ziemi się prześpię.
- Tu i tak dość ludzi, człowiek się ruszyć zupełnie nie może.
- Kiej? podziać się ni mom gdzie.
- No, dobrze, trudno! Już tej kary Bożej to nie ma końca. Chyba otruć się człowiekowi przyjdzie czy co!
Stanęła ze ścierką w ręku przed łóżkiem Lucjana.
- No, i co będzie, panie młody? Wcale poprawy nie widać
śmieci i tyle.<br>- Wolę mieć śmiecie niż pustkę.<br>Przed piątą przyszła Stukonisowa. Zabrała się zaraz do sprzątania, narzekając na lokatorów. Była przerażona, kiedy dowiedziała się, że chłopka ma zamiar zamieszkać u niej przez kilka dni.<br>- Gdzie pani będzie spała? - zapytała.<br>- Ja ta i na gołej ziemi się prześpię.<br>- Tu i tak dość ludzi, człowiek się ruszyć zupełnie nie może.<br>- &lt;dialect&gt;Kiej? podziać się ni mom&lt;/&gt; gdzie.<br>- No, dobrze, trudno! Już tej kary Bożej to nie ma końca. Chyba otruć się człowiekowi przyjdzie czy co!<br>Stanęła ze ścierką w ręku przed łóżkiem Lucjana.<br>- No, i co będzie, panie młody? Wcale poprawy nie widać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego