Zenek śmieje się, cofa, jest bardzo <br>tym podziękowaniem skrępowany.<br> - Boi się mnie. zanadto go przycisnąłem, ale musiałem, inaczej nie dałbym rady.<br> - Pewno, dzieciak by wyleciał.<br> Tymczasem nadbiega mechanik, jest bardzo zły.<br> - Na takiego konia trzeba uważać! Nieszczęście mogło być!<br> Kobieta tłumaczy, że przecież wiele razy jeździła szosą, a nigdy nic takiego <br>się nie zdarzyło. Marian wyjaśnia, że koń zląkł się ciągnika. -Ciągnik wyjechał <br>zupełnie nagle, ze strasznym hałasem - mówi Julek. Zenek w tych wyjaśnieniach <br>nie bierze żadnego udziału, wyszarpuje z siedzenia garść słomy i wyciera spoconego <br>konia, potem sięga po lejce i wolno wyprowadza wóz na szosę.<br> I tu następuje rozstanie: kobieta