oświadczył, że ma mało czasu i musimy się streszczać. Szpalski zreferował sprawę w kilku zdaniach.<br>I wtedy dyrektor zaczął swoje. Mówił pięć minut, dziesięć minut, trzy kwadranse. Karol co chwila zerkał na mnie i wznosił oczy na sufit. Wiedziałem, o co mu chodzi. Na dziedzińcu czekał na nas taksówkarz i taksometr wybijał dziesiątki złotych. Chcieliśmy wejść dyrektorowi w słowo, lecz nie dopuszczał nas do głosu.<br>Wreszcie powiedział: - Proszę panów, tu jest tak pięknie, zielony park, tyle kwiatów na gazonach, latają ptaki, wiewiórki śpiewają... - Po tych śpiewających wiewiórkach Karol kopnął mnie w nogę. Wstał i przerywając przemówienie dyrektora oświadczył stanowczo: - Odjeżdżamy, panie