Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
ołowiowe światło zatopiło miasto Oksymoron w stężałej nudzie święta, gdy członkowie Ligi Zdrowia Psychicznego nisko krążyli nad dachami, stałem na bezludnej uliczce, zastanawiając się - jako człowiek skazany na wolność - czy pójść na wódkę do mecenasostwa Z., dokąd byłem zaproszony, czy też udać się do mieszkania Tęgopytka. W uliczkę wjechała wolna taksówka, zatrzymałem ją, aby mogła spełnić rolę katalizatora, kiedy wsiadłem, kazałem się wieźć do Tęgopytka, ponosząc pełną odpowiedzialność za wybór; ma się rozumieć, że teoretycznych możliwości alkoholowego protestu przeciwko jesiennej aurze miałem więcej, mógłbym na przykład udać się do jakiejś zacisznej knajpki, gdzie obsłużono by mnie szybko a chędogo (w kieszeni
ołowiowe światło zatopiło miasto Oksymoron w stężałej nudzie święta, gdy członkowie Ligi Zdrowia Psychicznego nisko krążyli nad dachami, stałem na bezludnej uliczce, zastanawiając się - jako człowiek skazany na wolność - czy pójść na wódkę do mecenasostwa Z., dokąd byłem zaproszony, czy też udać się do mieszkania Tęgopytka. W uliczkę wjechała wolna taksówka, zatrzymałem ją, aby mogła spełnić rolę katalizatora, kiedy wsiadłem, kazałem się wieźć do Tęgopytka, ponosząc pełną odpowiedzialność za wybór; ma się rozumieć, że teoretycznych możliwości alkoholowego protestu przeciwko jesiennej aurze miałem więcej, mógłbym na przykład udać się do jakiejś zacisznej knajpki, gdzie obsłużono by mnie szybko a chędogo (w kieszeni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego