i oto w pierwszych dniach maja malowniczą szosą z Ząbkowic Śląskich ciągnął dziwny tabor. Na czele jechała wywrotka, załadowana pięcioma dużymi rajzbretami, pięcioma parami kobyłek, pięcioma kręconymi krzesłami, pięcioma walizkami, rulonami kalki i brystolu, tobołami z pościelą, jedną maszynką elektryczną i jednym czajnikiem. Za wywrotką podążała taksówka marki "Warszawa", za taksówką zaś skuter. Innych środków komunikacji zespołowi nie udało się zdobyć.<br>- Jaka piękna kraj wy macie! - mówił ze szczerym zainteresowaniem Bj<symbol desc="oslash">rn, siedzący w taksówce wraz z Barbarą i Lesiem.<br>- Siedź prosto, do cholery, czego tak mi wisisz na jedną stronę! - mówił równocześnie zniecierpliwiony Janusz do jadącego za nim na skuterze Karolka