trochę historia samotności <br>i obsesji książkowej.</><br><who2>Do pewnego stopnia. Opowiadano mi, że w Stanach Zjednoczonych książkę tę odbierano jako utwór świadczący o tym, iż się urodziłem w jakichś niesłychanie egzotycznych czasach i miejscu. A to się bierze stąd, że moje dzieciństwo to są późne lata 20., czyli radio detektorowe, pierwsze taksówki, nieliczne telefony, strasznie ubogi pejzaż techniczny. Mieliśmy w domu drewnianą lodówkę, do której się wrzucało ogromne bryły lodu, przywiezione rano furmanką. O telewizji nikt nie słyszał. Moja przyszła żona, córka dyrektora dóbr lanckorońskich, mieszkała w pięknym dworze, w którym nie było prądu, tylko lampy naftowe.</><br><who1>Czytał pan i oglądał dziwne