coś na kształt życia po życiu. Najlepiej było to widać po <foreign>exposé</> premiera, do którego prawie nikt się nie odniósł, gdyż tym, co posłów interesowało, były lustracyjne insynuacje Mariusza Łapińskiego dotyczące Marka Belki. Nie ma debaty, nie ma żadnej nici porozumienia między ugrupowaniami, więc nie ma warunków, by kształtowały się talenty, pojawiały nowe osobowości polityczne, by odnawiała się coraz bardziej zmęczona klasa polityczna. Skutek jest taki, że jedyny wzorzec, jaki się ukształtował, to typ bezczelnego, przebojowego posła, który musi dołożyć wszystkim, najlepiej po chamsku. To on spycha dziś w cień tych nielicznych, którzy jeszcze próbują bronić stylu prawdziwie politycznej debaty. Można