Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Byłam zaskoczona niesamowitą życzliwością ludzi. Nikt nas nie poganiał, nikt nie krzyczał, wszyscy byli uśmiechnięci i przyjaźnie nastawieni. Pomagali nam, gdy nie mogliśmy sobie poradzić sami.
Pobyt w restauracji był dla mnie wielkim stresem, ale tylko na początku. Zobaczyłam krewetki na talerzu. "Och, zaraz się zaczną ruszać" - pomyślałam i odsunęłam talerz. Natychmiast pojawił się kelner. Wyglądał, jakby za moment miał paść trupem. Nie chciałam mu sprawić przykrości, ale po prostu nie jem tego. Wszystkie potrawy przygotowywano w naszej obecności i pytano, czy smakują. Oboje mieliśmy świadomość, że to świat, którego nie znamy i w którym nie żyjemy na co dzień. Ale
Byłam zaskoczona niesamowitą życzliwością ludzi. Nikt nas nie poganiał, nikt nie krzyczał, wszyscy byli uśmiechnięci i przyjaźnie nastawieni. Pomagali nam, gdy nie mogliśmy sobie poradzić sami.<br>Pobyt w restauracji był dla mnie wielkim stresem, ale tylko na początku. Zobaczyłam krewetki na talerzu. "Och, zaraz się zaczną ruszać" - pomyślałam i odsunęłam talerz. Natychmiast pojawił się kelner. Wyglądał, jakby za moment miał paść trupem. Nie chciałam mu sprawić przykrości, ale po prostu nie jem tego. Wszystkie potrawy przygotowywano w naszej obecności i pytano, czy smakują. Oboje mieliśmy świadomość, że to świat, którego nie znamy i w którym nie żyjemy na co dzień. Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego