Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
się przeczeniem.
Druga zasada jest zaś taka: człowiek wierzy.
- A grudzień? - spytał Tito. Oddychał bardzo głęboko, potężna klatka piersiowa chodziła mu pod swetrem niczym u boksera po gongu.
- Powoli, powoli.
Tito usiadł za biurkiem, opuścił wzrok. Nierytmicznymi ruchami wielkich dłoni przestawiał po blacie kałamarz, klepsydrę, nóż, pliki luźno spiętych papierów, tam i z powrotem.
- Taak. Jeśli potrafisz mi... nam... zagwarantować... Potrafisz?
- Może.
- Nicholas, na miłość boską!
- Ciekawy jestem - mruknął Hunt - jaką drogą cię to doszło.
W duchu stawiał na Vassone. Ona przecież miała jakieś dojścia do senatora, o naturze których dotąd nie zdołał się Hunt niczego konkretnego dowiedzieć. Jakoś intuicyjnie przyjął, że Marina coś
się przeczeniem. <br>Druga zasada jest zaś taka: człowiek wierzy. <br>- A grudzień? - spytał Tito. Oddychał bardzo głęboko, potężna klatka piersiowa chodziła mu pod swetrem niczym u boksera po gongu. <br>- Powoli, powoli. <br>Tito usiadł za biurkiem, opuścił wzrok. Nierytmicznymi ruchami wielkich dłoni przestawiał po blacie kałamarz, klepsydrę, nóż, pliki luźno spiętych papierów, tam i z powrotem. <br>- Taak. Jeśli potrafisz mi... nam... zagwarantować... Potrafisz? <br>- Może.<br>- Nicholas, na miłość boską!<br>- Ciekawy jestem - mruknął Hunt - jaką drogą cię to doszło. <br>W duchu stawiał na Vassone. Ona przecież miała jakieś dojścia do senatora, o naturze których dotąd nie zdołał się Hunt niczego konkretnego dowiedzieć. Jakoś intuicyjnie przyjął, że Marina coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego