teraz, na ostatnich stronach, musiałam zniszczyć cała tę wykreowana rzeczywistość. Tak sobie wymyśliłam, tylko to miało dla mnie jakiś sens, ale nie wiedziałam, jak trudno będzie mi to zrobić, że tak bardzo się do tych moich postaci i do ich losów przywiązałam. Chodziłam po domu jak głupia, przez całe popołudnie, tam i z powrotem, starałam się na siłę wymyślić jakiekolwiek inne zakończenie.<br>W końcu jednak musiałam się poddać. Zakończenia nie da się tak po prostu zmienić, może w Hollywood to potrafią, ja na pewno nie. Usiadłam i napisałam to, co musiałam. Serce waliło mi z całej siły, czułam się jak przestępca, czułam się winna