Wreszcie wybuchł:<br>- A więc co to za kraj? (Znasz-li ten kraj?...)<br>- Taki sobie, przeciętny - odparł Orłowski (Wo die Zitronen blühn).<br>(A Podgurek, poeta, teraz spisywał.)<br>- Ale nie umiarkowany, nie demokratyczny?<br>- Tak.<br>- Tak?<br>- No bo i rzeki, i zwierzęta są tam umiarkowane i demokratyczne.<br>- Ale nie ludzie?!<br>- O nie, prawda, tam nie ma ludzi umiarkowanych, jak u nas.<br>(Więc Podgurek z radości paznokcie obgryzać poczyna.)<br>- To jak żyją?<br>- Żyją każdy na swój sposób.<br>- Na swój sposób? To znaczy nikt nimi nie kieruje?<br>- Nie.<br>- Ale jakieś rządy mają?<br>- I tak, i nie.<br>- I tak, i nie.<br>(A Podgurek, figur retorycznych znawca, pisze