tę drugą stronę.<br> - Rzeczywiście - wydawało mi się, że westchnęła z ulgą, ale jak się<br>miałem za chwilę przekonać, nie była to ulga. - Rzeczywiście -<br>powtórzyła. - Jak to potrafi się i pole zmienić, czy w tę człowiek<br>idzie, czy w tę. - I zwolniwszy kroku, patrzyła pełnymi oczami na to<br>pole, jakby coś tam się działo, co tylko ona widziała, lub po prostu<br>próbowała uwierzyć, że to jest to samo pole, któreśmy mijali idąc do<br>wsi. - Rzeczywiście. Popatrz - wciąż się temu polu dziwiąc, jeszcze<br>bardziej zwolniła kroku, że gdyby ktoś nas spotkał, nigdy by się nie<br>domyślił, że czegoś szukamy. - Rzeczywiście. - I w tej