Andrzej Kuśniewicz, przedwojenny urzędnik konsulatu na Rusi Zakarpackiej, a potem w Tuluzie, był reżymowym konsulem po wojnie, wiem, że powieść tę skończyła. Pytałem o to, bo fragmenty z "Wrócimy" pozostawiły duże wrażenie. Z tamtej rozmowy też pamiętam, że ta otyła i potężna kobieta, w której nikt bp nie podejrzewał dawnej tancerki ze "Strachów" (występowała nawet w "Morskim Oku") z lekką pół-kpiną powiedziała o swym mężu, że z Łobodowskiego "Z dymem pożarów" (wydanym przez Tyszkiewicza w Nicei) Andrzejek kładzie się spać, bo znudziło mu się być "panem Ukniewskim" i sam postanowił wiersze pisać. Istotnie, po wojnie zaczął pisać i drukować. Pani