Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
nie kryli zdumienia: skąd ten wybuch wesołości, ale nie wypytywali mnie, bo jeśli nawet nie zdradzę im powodu od razu, to i tak wkrótce się dowiedzą, a zresztą znając mnie, wiedzieli, że pewnie znów coś wymyśliłem, zwłaszcza że tuliłem się do nich jak dziewczyna, kładłem głowę na ramieniu Obiego, a tańcząc z Felkiem, obejmowałam udami jego kolana,
i wsłuchując się w jego głos, bo przyśpiewywaliśmy sobie wszyscy trzej do tańca, wyłowiłem naraz tę niską ochrypłość, która nie była mi nieznana, tak jak i to, co lgnęło do mojego brzucha, wróciłem więc w ramiona Albina: tu czułem się bezpieczniej, jego uścisk nie
nie kryli zdumienia: skąd ten wybuch wesołości, ale nie wypytywali mnie, bo jeśli nawet nie zdradzę im powodu od razu, to i tak wkrótce się dowiedzą, a zresztą znając mnie, wiedzieli, że pewnie znów coś wymyśliłem, zwłaszcza że tuliłem się do nich jak dziewczyna, kładłem głowę na ramieniu Obiego, a tańcząc z Felkiem, obejmowałam udami jego kolana,<br>i wsłuchując się w jego głos, bo przyśpiewywaliśmy sobie wszyscy trzej do tańca, wyłowiłem naraz tę niską ochrypłość, która nie była mi nieznana, tak jak i to, co lgnęło do mojego brzucha, wróciłem więc w ramiona Albina: tu czułem się bezpieczniej, jego uścisk nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego