uścisnąłem rękę jemu, sekretarzowi i przewodniczącemu Rady Miejscowej i z Krzyżem w klapie, wśród oklasków, powróciłem na swoje miejsce. Tylko Pan, Panie Profesorze, który naprawdę zna moje życie, potrafi ocenić, czym dla mnie była ta uroczystość.<br>Na zabawie pozostali wszyscy. Zsunięto krzesła, ustawiono stoliki i młodzież zaczęła deklamować, a później tańczyć walca przy dźwiękach adaptera. Mnie posadzono przy honorowym stoliku razem ze strażnikiem Mioduszewskim, obok dyrektora, sekretarza, Kacperskiego i przewodniczącego Rady Miejscowej oraz koleżanki Wych, która też się wśliznęła między nas. Kozienicki siedział przy innym stoliku, między kierownikami, i choć na mnie nie patrzył, czułem, jaki jest wściekły. Tak naprawdę to cieszyłem