się chodzi, a który w ogóle nie istnieje na mapie. <br><br>październik 1990<br><br>Siedzę naprzeciw niego, umiera lato i rodzi się właśnie polska niepodległość. Czujemy, że taki właśnie historyczny wymiar mają te dni, że zbliżające się pierwsze powszechne wybory prezydenckie to będzie naprawdę coś, a jednocześnie dostrzegamy, że wszystko jest takie tandetne, małe, karykaturalne, jakby chciało się zamknąć w piosence zespołu "Scorpions" - Wind Of Changes. Ten patetyczny pop przybrany w pozy niby ostrego gitarowego grania, niestety ów kicz jest jedynym artystycznym wykwitem, jaki wówczas komentuje zachodzące zmiany.<br>Chłopcy z "ga-Galerii" jeszcze nie dojrzeli, przybierają jakieś gówniarskie pozy, publikują wiersze i malują