cofa, przystaje jakby na boku... i wyżej - tam, gdzie każe godność. Okazuje się w końcu, że władza zajmuje go bardziej niż miłość, Ojciec niż kobieta, ślub niż wesele, ceremonia, której będzie panem, niż ceremonia, której będzie przedmiotem... Jakże się on mało zajmuje tą Manią! Ledwie zamienia z nią parę słów - tandetnych, fałszywych. Ale intelektualne konsekwencje fantazmatu nie przestają go dręczyć.<br>Kto właściwie daje ślub - i dlaczego? Początkowo Henryk zdawał się po prostu ustępować tradycji:<br><q>OJCIEC<br> Bo jutro ślub... HENRYK<br> Ale ja nie rozumiem... OJCIEC<br> (...) W rodzinie naszy zawsze przyzwoite śluby bywały. Ja z matką ślub porządny wziąłem, to i tobie wypada