Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przypominać mu Poliny. Krysia wyręczając matkę nieustannie mnie strofowała:

- Nie cmokaj...

- Nie jedz tyle...

- Nie opieraj łokci na stole...

Początkowo puszczałem mimo uszu jej uwagi, ale w pewnej chwili rozzłościłem się i chlusnąłem zawartością kieliszka na jej nową sukienkę. Panna Aillot zaniemówiła, a Krysia złapała mnie za włosy i zaczęła tarmosić tak mocno, że podniosłem krzyk. Zanim nas rozdzielono, zdążyliśmy strącić na podłogę kilka kieliszków i talerzyków. Powstało zarmieszanie. Nadbiegła matka i szybko opanowała sytuację: kazała nam wstać od stołu i za karę zamknęła nas w oddalonym pokoju dziecinnym. Siedzieliśmy na ceratowej sofie nie odzywając się do siebie. Wala przyniosła nam
przypominać mu Poliny. Krysia wyręczając matkę nieustannie mnie strofowała:<br><br>- Nie cmokaj...<br><br>- Nie jedz tyle...<br><br>- Nie opieraj łokci na stole...<br><br>Początkowo puszczałem mimo uszu jej uwagi, ale w pewnej chwili rozzłościłem się i chlusnąłem zawartością kieliszka na jej nową sukienkę. Panna Aillot zaniemówiła, a Krysia złapała mnie za włosy i zaczęła tarmosić tak mocno, że podniosłem krzyk. Zanim nas rozdzielono, zdążyliśmy strącić na podłogę kilka kieliszków i talerzyków. Powstało zarmieszanie. Nadbiegła matka i szybko opanowała sytuację: kazała nam wstać od stołu i za karę zamknęła nas w oddalonym pokoju dziecinnym. Siedzieliśmy na ceratowej sofie nie odzywając się do siebie. Wala przyniosła nam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego