słuchać się mamy, trzeba być grzeczną dziewczynką. <br>Do obiadu, który następował później, Róża przychodziła ze wzrokiem błyszczącym żółto, uśmiechnięta. Nie witała się z mężem, siadała <page nr=126> i bębniąc palcem po stole patrzyła w swoje bezkresy. Adam chrząkał, zagadywał, Marta kręciła się na krzesełku, czekając, kiedy wreszcie zostanie wyjaśnione, kto ma rację: tatuś czy mama; i co będzie jutro. Mówiono jednak same nieważne rzeczy. Dopiero po obiedzie, kierując się ku swoim drzwiom, Róża rzucała: <br>- Podobno Marta ma w duchocie siedzieć i kartofle pitrasić podczas ładnej pogody? Ona jest anemiczna. Czy to naprawdę ruch na świeżym powietrzu dla niej niepotrzebny? <br>Adam ożywił się: <br>- Ależ