salę.<br>Gdy szliśmy korytarzem, zastanawiałem się, o co mu chodziło z tymi postaciami. Czyżby o halucynacje wzrokowe? Na ogół halucynacje chorych sprowadzają się do różnych głosów, wizje to rzadkość, a tym bardziej wizje ruchome. Tymczasem z przebiegu rozmowy wynikało, że chodziło mu przede wszystkim o żywe postacie, jakieś potwory, nierealne, tchnące grozą wydarzenia i tym podobne rzeczy. Domyślam się, że podejrzewał mnie o zespół oneiroidalny, rzadką postać schizofrenii, gdy chory przeżywa barwny i plastyczny sen wkomponowany w jawę. W literaturze opisano zaledwie kilka takich przypadków. Czyżby ten rozlatany od tików lekarz szukał sławy? Chce opisać następny przypadek? Obronić na starość doktorat