Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
syna, pierworodnego i jedynego, którego nie wiadomo dlaczego wybrała spośród gromadki innych, ponumerowanych według wzrostu od jednego do stu (mnie przypadł najpierw numer pięćdziesiąt siedem, a po pół roku przesunąłem się już o blisko dziesięć - do sześćdziesiątego piątego); bo właściwie niczym się spośród nich nie wyróżniałem, może tylko pogodą, którą tchnęła moja twarz i oczy, jakby wpatrzone w to, czego inni jeszcze nie dostrzegli, w tajemnicę, jakiej jeszcze nie znałem, ale wiedziałem na pewno, że zostanie przede mną odsłonięta, że ujrzę ją pewnego dnia tak jasno i wyraźnie, jakby łuski spadły mi z oczu, jak ongiś Szawłowi w drodze do Damaszku
syna, pierworodnego i jedynego, którego nie wiadomo dlaczego wybrała spośród gromadki innych, ponumerowanych według wzrostu od jednego do stu (mnie przypadł najpierw numer pięćdziesiąt siedem, a po pół roku przesunąłem się już o blisko dziesięć - do sześćdziesiątego piątego); bo właściwie niczym się spośród nich nie wyróżniałem, może tylko pogodą, którą tchnęła moja twarz i oczy, jakby wpatrzone w to, czego inni jeszcze nie dostrzegli, w tajemnicę, jakiej jeszcze nie znałem, ale wiedziałem na pewno, że zostanie przede mną odsłonięta, że ujrzę ją pewnego dnia tak jasno i wyraźnie, jakby łuski spadły mi z oczu, jak ongiś Szawłowi w drodze do Damaszku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego