Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
zdąży opróżnić dzban wina.
Jakoś do gustu przypadła wszystkim ta propozycja i postanowili przy najbliższej okazji powtórzyć swą prośbę.
A z gospody długo jeszcze słychać było śmiechy rubaszne:
- Cha, cha, cha! Ziemi im się zachciewa! Dziadowskie syny! Cha, cha, cha!
A wychyliwszy drugi dzban do dna, Dietrich dodał:
- Duście się, tchórze, nieroby! Co to mnie obchodzi!
Upłynęło kilka dni. I znów, kiedy raz przybył rycerz do gospody, ledwo zasiadł do stołu - zjawili się przed nim rajcy i powtórzyli swą propozycję.
Dietrich zamyślił się. Myślał długo i milczał.
- A nuż tym razem nie da nam wcale odpowiedzi?... - szepnął niespokojnie jeden z rajców
zdąży opróżnić dzban wina. <br>Jakoś do gustu przypadła wszystkim ta propozycja i postanowili przy najbliższej okazji powtórzyć swą prośbę. <br>A z gospody długo jeszcze słychać było śmiechy rubaszne: <br>- Cha, cha, cha! Ziemi im się zachciewa! Dziadowskie &lt;orig reg="synowie"&gt;syny&lt;/&gt;! Cha, cha, cha! <br>A wychyliwszy drugi dzban do dna, Dietrich dodał:<br>- Duście się, tchórze, nieroby! Co to mnie obchodzi! <br>Upłynęło kilka dni. I znów, kiedy raz przybył rycerz do gospody, ledwo zasiadł do stołu - zjawili się przed nim rajcy i powtórzyli swą propozycję. <br>Dietrich zamyślił się. Myślał długo i milczał. <br>- A nuż tym razem nie da nam wcale odpowiedzi?... - szepnął niespokojnie jeden z rajców
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego