cegły.<br>Z wodnej tafli jeleń szybki<br>Pozdejmował szklane szybki.<br>Przy stawianiu pieców kuna<br>Wykonała pracę zduna.<br>Jeże igieł dostarczyły,<br>A dzięcioły z całej siły<br>Deski nimi przybijały<br>Do podłogi i powały.<br><br>Pracowali wszyscy zgodnie<br>I w niespełna dwa tygodnie<br>Sklep stał całkiem już gotowy<br>Na polanie wśród dąbrowy.<br>Wnet borsuki, tchórze, kozły<br>Najróżniejszy prowiant wiozły:<br>Sadło, kaszę i serdelki,<br>I przysmaków wybór wielki.<br>Oprócz tego sklep był pełny<br>Ciepłych futer, pierza, wełny,<br>Ptasich czubków, barwnych piórek<br>I kapturków dla wiewiórek.<br><br>A za ladą lis Mikita<br>Kupujących grzecznie wita,<br>Tu odważy, tam odmierzy,<br>Towar dobry, tani, świeży.<br>Nikt nikogo nie oszwabia,<br>Nikt