Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
Kiedy przybudówka przemieniła się w mieszkanie, gospodarze kazali nam się wynieść. Zamieszkaliśmy u chorego robotnika, który potrzebował opieki. Zaraziłam się od niego gruźlicą. Doktor Z. załatwił mi zastrzyki streptomycyny, ale wywiązała się astma. Mama leczyła mnie ziołami. Pytałam ją, czy warto było wracać z Północy. Przecież tutaj wszędzie wrogowie, donosiciele, tchórze. Tam mieliśmy przyjaciół, a tu wszyscy przyjaciele zamęczeni, zamordowani. Kto zamęczył ich, kto zamordował? Wiadomo, Stalin. Ręce mu mdlały, tak się namordował. I nogi - tyle adresów, tyle wiorst. Ale wytrzymały był, kurdupel, i mocny, choć kaleka. Mówią, że dwadzieścia milionów. Łatwo powiedzieć, a popróbowałby kto sam tyle ludu wybić. I
Kiedy przybudówka przemieniła się w mieszkanie, gospodarze kazali nam się wynieść. Zamieszkaliśmy u chorego robotnika, który potrzebował opieki. Zaraziłam się od niego gruźlicą. Doktor Z. załatwił mi zastrzyki streptomycyny, ale wywiązała się astma. Mama leczyła mnie ziołami. Pytałam ją, czy warto było wracać z Północy. Przecież tutaj wszędzie wrogowie, donosiciele, tchórze. Tam mieliśmy przyjaciół, a tu wszyscy przyjaciele zamęczeni, zamordowani. Kto zamęczył ich, kto zamordował? Wiadomo, Stalin. Ręce mu mdlały, tak się namordował. I nogi - tyle adresów, tyle wiorst. Ale wytrzymały był, kurdupel, i mocny, choć kaleka. Mówią, że dwadzieścia milionów. Łatwo powiedzieć, a popróbowałby kto sam tyle ludu wybić. I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego