Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 25
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
do Ligi.
Rozmawiam z inspektorką Barławską.
- Pani jest samotna?
- Ależ skąd. Jestem matką.
- Przywykła pani do wychowywania dzieci bez pomocy?
- A gdzie tam. Załamuję się tysiąc razy, tylko nie pokażę.
- Opanowanie, to rutyna?
- W tym tutaj biurze, w zarządzie wojewódzkim, jak przychodzą do mnie z podobnym czy gorszym, to ja te kobiety rozumiem, no i chyba że nie będę mazać się przed nimi.
Bogate nie przychodzą do Ligi. Nie umie powiedzieć, czemu tak jest. Sama bieda przychodzi. Tysiąc osiemset pensji... Dwa pięćset...
I nie cwaniary. Kobiety, którym trzeba pomóc.
Cwana raz się zdarzyła, to się jej powiedziało, co się o tym sądzi
do Ligi. <br>Rozmawiam z inspektorką Barławską. <br>- Pani jest samotna? <br>- Ależ skąd. Jestem matką. <br>- Przywykła pani do wychowywania dzieci bez pomocy? <br>- A gdzie tam. Załamuję się tysiąc razy, tylko nie pokażę. <br>- Opanowanie, to rutyna? <br>- W tym tutaj biurze, w zarządzie wojewódzkim, jak przychodzą do mnie z podobnym czy gorszym, to ja te kobiety rozumiem, no i chyba że nie będę mazać się przed nimi. <br>Bogate nie przychodzą do Ligi. Nie umie powiedzieć, czemu tak jest. Sama bieda przychodzi. Tysiąc osiemset pensji... Dwa pięćset... <br>I nie &lt;orig&gt;cwaniary&lt;/&gt;. Kobiety, którym trzeba pomóc. <br>Cwana raz się zdarzyła, to się jej powiedziało, co się o tym sądzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego