Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
mężczyźni z kobietami wchodzą w nowe związki uczuciowe. Pojawiają się pierwsze zakochane pary, nieomylny znak odchodzącej zimy. Student, który opuścił wykład, tuli się do wagarującej studentki. Starszy pan z pięknym wąsikiem i laseczką przechadza się, wodząc wzrokiem po siedzących paniach. Matki wyprowadzają w wózeczkach pociechy - owoce zeszłorocznej miłości. Dziadunio z teczką zapatrzył się w pływające po stawie kaczki. Jutro przyjdzie im sypać chlebek.
Zapaliłbym, ale nie palę. Zaciągam się wiatrem i daję ponieść marzeniom, i tulę do siebie prawie nieznaną ukochaną osobę - moje drugie ja. Na Kantora pójdę później, w poniedziałek wszystkie galerie państwowe i tak są nieczynne.

Paweł Althamer
artysta
mężczyźni z kobietami wchodzą w nowe związki uczuciowe. Pojawiają się pierwsze zakochane pary, nieomylny znak odchodzącej zimy. Student, który opuścił wykład, tuli się do wagarującej studentki. Starszy pan z pięknym wąsikiem i laseczką przechadza się, wodząc wzrokiem po siedzących paniach. Matki wyprowadzają w wózeczkach pociechy - owoce zeszłorocznej miłości. Dziadunio z teczką zapatrzył się w pływające po stawie kaczki. Jutro przyjdzie im sypać chlebek. <br>Zapaliłbym, ale nie palę. Zaciągam się wiatrem i daję ponieść marzeniom, i tulę do siebie prawie nieznaną ukochaną osobę - moje drugie ja. Na Kantora pójdę później, w poniedziałek wszystkie galerie państwowe i tak są nieczynne.<br><br>&lt;au&gt;Paweł Althamer<br>artysta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego