Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
z jakąś dziecinną skwapliwością, jakby trzeba było zejść z piedestału w głąb jakiegoś szczególnego, wsobnego dzieciństwa, żeby utrzymać nadzieję, jak ciężki parasol, który ma zepsuty zamek i wciąż opada na głowy... Bo nad naszymi głowami w całym przedziale rozpinaliśmy taki parasol nadziei... Intuicyjnie wiedzieliśmy,

że ona tego potrzebuje... Ona sama, tęga kobieta z wypukłym czołem, myślałem sobie, że to z niej, z jakiegoś odległego dziedzictwa wybrzuszyło się to wodogłowie. Ona też jakby zdawała sobie z tego sprawę. Była wzruszająca w swoim niezłomnym, wierzącym macierzyństwie. Kochała swego Łukaszka, kochała bardzo... Pochwaliła się co prawda, że ma drugie dziecko, całkiem normalne, które już
z jakąś dziecinną skwapliwością, jakby trzeba było zejść z piedestału w głąb jakiegoś szczególnego, wsobnego dzieciństwa, żeby utrzymać nadzieję, jak ciężki parasol, który ma zepsuty zamek i wciąż opada na głowy... Bo nad naszymi głowami w całym przedziale rozpinaliśmy taki parasol nadziei... Intuicyjnie wiedzieliśmy,<br> &lt;page nr=225&gt;<br> że ona tego potrzebuje... Ona sama, tęga kobieta z wypukłym czołem, myślałem sobie, że to z niej, z jakiegoś odległego dziedzictwa wybrzuszyło się to wodogłowie. Ona też jakby zdawała sobie z tego sprawę. Była wzruszająca w swoim niezłomnym, wierzącym macierzyństwie. Kochała swego Łukaszka, kochała bardzo... Pochwaliła się co prawda, że ma drugie dziecko, całkiem normalne, które już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego