Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Żydowska wojna
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1965
izby. Dlatego wtedy, kiedy przyszedł sołtys, nie mogliśmy z naszej kryjówki skorzystać.
Sołtys przyszedł wieczorem. Gdyby przyszedł w dzień, wiedzielibyśmy, że idzie, i zdążylibyśmy się schować. W dzień zawsze ktoś uważał na drogę, a Niemcy nigdy nie chodzili wieczorem. Sołtys przyszedł wieczorem, on wiedział, kiedy przyjść. Zawołał do siebie parobka, tego samego, który .powiedział na mnie: "coś mi się zdaje, że to musi być żydowskie dziecko". Sołtys zaprosił go do siebie, podpili sobie, a potem wzięli w ręce kije i ruszyli do Śliwy.
Traf chciał, że w tym właśnie czasie szedł do Śliwy Słoń. Był to kolega wujka Arona. Był blondynem, albinosem
izby. Dlatego wtedy, kiedy przyszedł sołtys, nie mogliśmy z naszej kryjówki skorzystać.<br>Sołtys przyszedł wieczorem. Gdyby przyszedł w dzień, wiedzielibyśmy, że idzie, i zdążylibyśmy się schować. W dzień zawsze ktoś uważał na drogę, a Niemcy nigdy nie chodzili wieczorem. Sołtys przyszedł wieczorem, on wiedział, kiedy przyjść. Zawołał do siebie parobka, tego samego, który .powiedział na mnie: "coś mi się zdaje, że to musi być żydowskie dziecko". Sołtys zaprosił go do siebie, podpili sobie, a potem wzięli w ręce kije i ruszyli do Śliwy.<br>&lt;page nr=23&gt; Traf chciał, że w tym właśnie czasie szedł do Śliwy Słoń. Był to kolega wujka Arona. Był blondynem, albinosem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego