izby. Dlatego wtedy, kiedy przyszedł sołtys, nie mogliśmy z naszej kryjówki skorzystać.<br>Sołtys przyszedł wieczorem. Gdyby przyszedł w dzień, wiedzielibyśmy, że idzie, i zdążylibyśmy się schować. W dzień zawsze ktoś uważał na drogę, a Niemcy nigdy nie chodzili wieczorem. Sołtys przyszedł wieczorem, on wiedział, kiedy przyjść. Zawołał do siebie parobka, tego samego, który .powiedział na mnie: "coś mi się zdaje, że to musi być żydowskie dziecko". Sołtys zaprosił go do siebie, podpili sobie, a potem wzięli w ręce kije i ruszyli do Śliwy.<br><page nr=23> Traf chciał, że w tym właśnie czasie szedł do Śliwy Słoń. Był to kolega wujka Arona. Był blondynem, albinosem