Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
się przez sen i chciałam uciekać. Nic o tym nie wiedząc, skazywała mnie na udrękę strachu. Teraz ten sen w jakimś sensie powraca, ale ja już nie boję się śmierci, nie boję się bólu, wolałabym znowu widzieć zbliżające się do mojej twarzy koło szarej warszawy niż zapadnięte, wypełnione pytaniem oczy tej kobiety. Nie wyobrażam sobie jej płaczu, krzyku, spazmów, to wszystko już widziałam i jeszcze wiele ponad to. Tkwi we mnie tylko ta jedna sekunda jej spojrzenia.
1 kwietnia
Dziwny dzisiaj dzień - prima aprilis i lany poniedziałek jednocześnie. Dzień kretyńskich zachowa. do kwadratu. Raj dla chamów. Dziś nic ich nie powstrzyma. Na
się przez sen i chciałam uciekać. Nic o tym nie wiedząc, skazywała mnie na udrękę strachu. Teraz ten sen w jakimś sensie powraca, ale ja już nie boję się śmierci, nie boję się bólu, wolałabym znowu widzieć zbliżające się do mojej twarzy koło szarej warszawy niż zapadnięte, wypełnione pytaniem oczy tej kobiety. Nie wyobrażam sobie jej płaczu, krzyku, spazmów, to wszystko już widziałam i jeszcze wiele ponad to. Tkwi we mnie tylko ta jedna sekunda jej spojrzenia.<br>1 kwietnia<br>Dziwny dzisiaj dzień - prima aprilis i lany poniedziałek jednocześnie. Dzień kretyńskich zachowa. do kwadratu. Raj dla chamów. Dziś nic ich nie powstrzyma. Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego