oddać nastrój tej wyprawy, ukazać śmigłowiec zawieszony tuż nad ostrą granią i Maćka, który zjeżdża na linie, i Kazka, który idzie w jego ślady, i Staszka, który mocuje się z węzłem liny, i przede wszystkim Tadeusza z napięciem utrzymującego maszynę w zawisie. Ale chciałbym równocześnie nie sprzeniewierzyć się przyjętej w tej książce zasadzie, że podaję tylko surowe fakty, że jeśli już mówię o przeżyciach, to korzystam z osobistych doświadczeń. Więc nie będzie ekscytujących opisów. Choć sytuacja idealnie nadaje się na to. Nie będzie, bo i koledzy - bohaterowie tej książki - zapytywani o tę właśnie akcję przyznają, owszem, że trudna, że po raz pierwszy