Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
tam przed chwilą przecież i mówiłam pani, że Maria Rosa już wyszła, bo doktor kończy opatrunek. Jeszcze minuta, dwie...
- Już upłynęło pięć... - powiedziała niepewnie Mirta, patrząc na zegarek stojący na marmurowym blacie stołu.
Nagle wstała i wyszła na korytarz. Podeszła do męża i zatrzymała go w połowie jego wędrówki. W tej samej chwili otworzyły się drzwi sali i na wysokim, białym wózku, zakryta po szyję prześcieradłem, bladziutka i z zamkniętymi oczami, których długie rzęsy rzucały półokrągły cień na jej dziecinne policzki wyjechała uśpiona Anamaria. Obok niej szedł dr Rowland. Był bardzo blady i miał szarą, zmęczoną twarz. Wózek popychała Magdalena spokojna i
tam przed chwilą przecież i mówiłam pani, że Maria Rosa już wyszła, bo doktor kończy opatrunek. Jeszcze minuta, dwie...<br>- Już upłynęło pięć... - powiedziała niepewnie Mirta, patrząc na zegarek stojący na marmurowym blacie stołu.<br>Nagle wstała i wyszła na korytarz. Podeszła do męża i zatrzymała go w połowie jego wędrówki. W tej samej chwili otworzyły się drzwi sali i na wysokim, białym wózku, zakryta po szyję prześcieradłem, bladziutka i z zamkniętymi oczami, których długie rzęsy rzucały półokrągły cień na jej dziecinne policzki wyjechała uśpiona Anamaria. Obok niej szedł dr Rowland. Był bardzo blady i miał szarą, zmęczoną twarz. Wózek popychała Magdalena spokojna i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego