Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 10.11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
premier). Wciąż mają nadzieję, że ci na górze załatwią im lepsze życie. Ja myślę, że za parę lat, jak zbrzydnie im ten Ruski, znowu znajdą sobie jakiegoś bożka - mówi Janina, dojeżdżająca do pracy w jednym z wileńskich zakładów.
Podobnego zdania jest miejscowy przedsiębiorca Vitas Poskus. - We wsi Rubierze prowadzę przedsiębiorstwo tekstylne. Sprowadziłem za kilkaset tysięcy euro najnowszy sprzęt i nie mogę zebrać wystarczającej liczby robotników. Płacę od 200 do 300 euro. Miejscowi nie chcą takiej pracy, mówią, że jest dla nich za ciężka, i wolą dalej pobierać zasiłek oraz dorabiać na czarno. Jeżeli tak dalej pójdzie, to będę musiał sprowadzać robotników
premier). Wciąż mają nadzieję, że ci na górze załatwią im lepsze życie. Ja myślę, że za parę lat, jak zbrzydnie im ten Ruski, znowu znajdą sobie jakiegoś bożka - mówi &lt;name type="person"&gt;Janina&lt;/&gt;, dojeżdżająca do pracy w jednym z wileńskich zakładów.<br>Podobnego zdania jest miejscowy przedsiębiorca &lt;name type="person"&gt;Vitas Poskus&lt;/&gt;. - We wsi &lt;name type="place"&gt;Rubierze&lt;/&gt; prowadzę przedsiębiorstwo tekstylne. Sprowadziłem za kilkaset tysięcy euro najnowszy sprzęt i nie mogę zebrać wystarczającej liczby robotników. Płacę od 200 do 300 euro. Miejscowi nie chcą takiej pracy, mówią, że jest dla nich za ciężka, i wolą dalej pobierać zasiłek oraz dorabiać na czarno. Jeżeli tak dalej pójdzie, to będę musiał sprowadzać robotników
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego