Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
które widziało wiele ludzi już umarłych i wiele spraw tragicznych a zapomnianych, znów stał ktoś pochylony, mglisty, napastliwy jak każdej nocy. Polek chciał krzyknąć, zawołać pomocy, lecz w tym momencie usłyszał czyjeś głosy dobiegające z kuchni, leniwą, dziwną pogawędkę, jak ze snu. Przez szparę w drzwiach wpadał tu cienki niczym tektura spłacheć żółtawego światła. Powoli rozmowa ta nabierała kształtów realnych i znajomych. Poznał nieśmiały i proszący głos Babki, służbowy baryton pana Maciejki i czyjś dyszkant na poły płaczliwy, na poły gniewny.
- Cały dzień na nogach i na nogach, per pedes, że tak powiem - żalił się nieznajomy. - Uważacie państwo. Podjelniaki, Zajelniaki, Młyny
które widziało wiele ludzi już umarłych i wiele spraw tragicznych a zapomnianych, znów stał ktoś pochylony, mglisty, napastliwy jak każdej nocy. Polek chciał krzyknąć, zawołać pomocy, lecz w tym momencie usłyszał czyjeś głosy dobiegające z kuchni, leniwą, dziwną pogawędkę, jak ze snu. Przez szparę w drzwiach wpadał tu cienki niczym tektura spłacheć żółtawego światła. Powoli rozmowa ta nabierała kształtów realnych i znajomych. Poznał nieśmiały i proszący głos Babki, służbowy baryton pana Maciejki i czyjś dyszkant na poły płaczliwy, na poły gniewny.<br>- Cały dzień na nogach i na nogach, per pedes, że tak powiem - żalił się nieznajomy. - Uważacie państwo. Podjelniaki, Zajelniaki, Młyny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego