już uwięzionego wiekiem i fizyczną słabością w Maisons-Laffitte, który w dodatku nigdy nie odwiedził powojennej Polski. A jednak mieliśmy poczucie Jego nieustannej obecności między nami i to nie w pomnikowej postaci Niezłomnego Księcia, Mędrca i Autorytetu, ale krytycznego, często złośliwego, uczestnika, czujnie wyłapującego głupstwa nawet drugorzędnych polityków, reagującego z temperamentem w sprawach wielkich i zupełnie przyziemnych.<br><br>Dla kilku pokoleń polskiej inteligencji był postacią symboliczną, legendą. Ci, którzy czytali szmuglowane przez granicę kolejne numery "Kultury" czy książki wydawane przez Instytut Literacki, mieli świadomość, że pod Paryżem jest nasz nowy Hotel Lambert, maleńka oaza Wolnej Polski przeciwko wielkiemu imperium.<br><br>Sam publikował niewiele