światów. Życie płynie ze wszystkimi bolączkami, obowiązkami, szczęściem czy smutkiem, z chorobami, bólem żołądka, głowy etc., ale gdy staję twarzą w twarz z publicznością, to przestaje mieć znaczenie. Wtedy muszę dać z siebie wszystko. Widzów nie obchodzi, co się ze mną dzieje. Kupili bilet, i muszę sprostać ich oczekiwaniom. Jeżeli tenor czy baryton z jakichś powodów zerwie kontrakt w Los Angeles albo Waszyngtonie, to na mojej głowie jako dyrektora artystycznego obu teatrów jest znalezienie zastępstwa. Jeśli braknie pieniędzy na nową produkcję, to moja sprawa, jak je zdobędę. Widownia oczekuje przedstawienia na wysokim poziomie, i tylko to się liczy.</><br><who3>Jest więc pan