bigos ci przecież przywiozłam!<br>- Za mało! - westchnęła Alicja ze skruchą. - Został już tylko jeden słoik, resztę zeżarłam. Ewentualnie może być barszczyk. Barszczyk jeszcze mam.<br>Po polsku, nie po polsku, wciąż nie rozumiałam, w czym problem. Dwie osoby więcej na kolacji, nawet z barszczykiem i bigosem, cóż to jest. Zniecierpliwiona moją tępotą, Alicja wyjaśniła mi w końcu, że cały kłopot tkwi w żonie Herberta. Jest to dama z najwyższej arystokracji, krewna królowej, i rzecz polega na tym, że należy ją traktować jak zwyczajną osobę, symulując brak wiadomości o jej pochodzeniu. Równocześnie jednak należy ją podjąć jak krewną królowej. Innymi słowy ma być