jego rodowodu wędrował strumyczek krwi cygańskiej, starzy chłopi powiadali, że nie ma lepszych kochanek niż Cyganka, może więc któryś jego jurny przodek postanowił to sprawdzić. Nie wiedział tylko, czy nieustanne wędrowanie sprawia Cyganom tyle niekłamanej radości, co jemu, Samowałowowi, przenosiny z Zaporoża nad Bajkał czy z Astrachania do Taszkientu. Nawet teraz, gdy oderwał się na jeden dzień od roboty, aby przejść kilkanaście kilometrów do celu i z powrotem, czuł przyjemność swobodnego marszu, wyzwolonego poruszania się wśród śnieżnych horyzontów, dalekich i rozległych.<br>"Zasiedziałem się" - pomyślał, ale to dlatego, że czekał na Ninoczkę, lecz kiedy się doczeka, wyruszą razem w świat bez chwili wahania