list w ogień.<br> Kuchenka małego doktorskiego domku pełna była gwaru. Pani Ubyszowa robiła wysiłki, <br>żeby nad nim zapanować, i przypominała, że przecież doktor przyjmuje i że w <br>przedpokoju, tuż obok;: czekają pacjenci, ale to skutkowało słabo i na krótko. <br>Wszyscy zanadto byli podnieceni. Pociąg Zenka odchodził za trzy godziny i teraz <br>odbywały się ostatnie przygotowania. Pestka krajała chleb na kanapki, pytając <br>co chwila panią Cydzikową i Ulę o masło, kiełbasę, papier do zawijania i mnóstwo <br>innych rzeczy <page nr=280>. Julek kłócił się z Ulą, że źle pakuje i jeśli tak, to <br>gruszki wcale się nie zmieszczą. Tych gruszek, wyproszonych od babci (babcia <br>ze