oczy.<br>Twardowski lekko blednie, twarz Małgorzaty świeci własnym światłem.<br>Przyglądam się tym dwojgu z wyrozumiałością.<br>Już pojutrze. Będą odliczać minuty i godziny ja k paciorki miłosnego różańca.<br>Czas zaczyna się spieszyć! Święto goni święto! Pacjent Twardowski, który jedenastego stycznia otrzymał przepustkę do miasta - pod opieką i na odpowiedzialność uszczęśliwionej narzeczonej tęskni do ciepła domowych ścian.<br>Pragnie ujrzeć wśród nich jedną tylko osobę, tę właśnie, która przyjechała po niego, niepewna i zdyszana, jak przed pierwszym ich spotkaniem.<br>Kiedy zamknęli wreszcie drzwi za całym światem, Grzegorz kładzie dłonie na jej ramionach.<br>I mówi, powoli, wyraźnie: - Kocham ciebie, moja najmilsza, moja najdroższa! Od tych