nędznej egzystencji, dać się poniewierać, niepotrzebnie cierpieć i w końcu i tak umierać z ich ręki w rozpaczy i poniżeniu, wdeptani w ziemię. Umrzeć razem, to nic strasznego, po prostu urządzimy sobie przyjemny dzień lub dwa, a potem zaśniemy i już się więcej nie obudzimy. Nikt nie będzie po nikim tęsknił ani rozpaczał. To najlepsze i najrozsądniejszej, co możemy zrobić, - argumentował Angus.<br>Rodzice wysłuchali go nad podziw spokojnie, nie wybuchali oburzeniem ani nawet nie przerywali. Spoglądali tylko co chwilę po sobie, ale Angus nie umiał odczytać tych spojrzeń. Chociaż podobne spojrzenia widywał już kiedyś, jeszcze jako dziecko, kiedy wypowiedział jakąś nieoczekiwaną