się jak kasztan w górze rozszumiał,<br>Nagły i ciepły ślady ich spłukał.</><br><br><div1><tit1>JESIEŃ NA MOGIŁACH WIOSENNYCH</><br><br>To nic, że piasek powieki rozwarł,<br>Ziarnami w ustach, w uszy się wwiercił -<br>Przez ziemię głuchą, przez wieko śmierci,<br>Miasta miłego słyszymy rozgwar.<br><br>Jakże go trudno spod czaszki wygnać,<br>Wrzawą po żyłach przebiega w tętna,<br>Płynie powietrzem, napełnia cmentarz,<br>Pod ziemią dzwoni, brzęczy jak sygnał.<br><br>Tupot stóp ciągły w mogiły wsiąka,<br>Tupot nad nami dotąd nie zamilkł.<br>Mierzą nas w marszu, mierzą krokami,<br>Wkoło stóp tysiąc po nas się błąka.<br><br>Wiatr liście uschłe, wiatr próchna niesie,<br>Deszcz szary tłucze w wieńce blaszane,<br>Omywa szary, cmentarny