się usytuowany na samym szczycie jakiejś ogromnej drabiny, sięgającej wierzchołkiem do samego Nieba, które również roztacza nad Rzecząpospolitą pieczołowitą opiekę.<br>Historia lubi się powtarzać nie tylko jako farsa, ale i w zgoła ponury sposób. W roku 1648, kiedy to już wojska polskie poniosły klęskę pod Żółtymi Wodami, w gdańskiej drukarni tłoczono dziełko łukasza Opalińskiego, Obrona Polski. Czytelnik mógł się z niego dowiedzieć, że Polska jest mocarstwem, któremu nikt nie będzie w stanie sprostać. W trzysta lat później, parę zaledwie miesięcy przed klęską wrzeźniową, Juliusz łukasiewicz, nasz ówczesny <page nr=40> ambasador w Paryżu, ogłosił wWarszawie broszurę pod takim właśnie tytułem (Polska jest mocarstwem), zaliczającą