prawdziwe życie.<br>Półnadzy chłopcy podskakiwali podnosząc ręce jak pilni uczniowie, wołali:<br>- Ja popilnuję auta! Ja będę czokidarem! <br>Wyznaczył dwóch, żeby im się nie nudziło, mieli strzec wozu z obu stron. Pokrzykiwali na przechodniów, dumni, że pełnią służbę.<br>Margit chwyciła Istvana kurczowo za rękę jakby w lęku, że ją od niego tłum oddzieli, wciągnie w kręte, wąskie uliczki i już nigdy się nie odnajdą.<br>Odór rynsztoków, gnijących łupin i parującego moczu bił w nozdrza. Domy dwupiętrowe, dołem podmurowane o niedbale skleconych piętrach tętniły życiem. Przez szpary w ścianach wyciekało światło lamp, niosły się odgłosy patefonów i maszyn do szycia kręconych niecierpliwą dłonią