pustych przesmykach ulic dziwnie groźnie brzmiała ta pieśń odwetu, pieśń boju ostatniego, dobijając się refrenem jak kolbą do pustych, zatrzaśniętych okien.<br>U wylotu bulwaru Montparnasse czoło pochodu niespodziewanie zakłębiło się na miejscu i cały wąż, osadzony w marszu, zafalował tysiącem pierścieni.<br>Na widok, jaki roztoczył się tu przed jego oczyma, tłum wzdrygnął się, jak gdyby jego obnażonego serca dotknęła zimna łapa przerażenia.<br>Na werandach bistros, w plecionych krzesłach, na chodnikach i jezdni, w pokracznych, niezrozumiałych pozach, tak jak zastała je śmierć, leżały zaczynając już cuchnąć zwłoki ludzkie.<br>Ogarnięty zgrozą pochód posuwał się dalej w milczeniu <page nr=266>.<br>Z rozplakatowanych po murach różnojęzycznych odezw