czym<br>tu gadać?<br> Dziwny to był pogrzeb i każdy musiał to czuć. Może koń to spowodował,<br>bo jeszcze nikt tu nie widział konia w pogrzebie, chociaż każdy miał<br>konia, niektórzy po dwa, a niektórzy i źrebię. Ten koń przytłoczył<br>śmierć burmistrza, bo ten i ów co rusz, wyciągał szyję z tłumu,<br>wypatrując nie gdzie trumna, tylko czy ten koń idzie. Czasem nawet<br>jeden drugiego pytał:<br> - Widzicie tam, idzie koń?<br> Od trumny z trudem przebijało się skrzekliwe śpiewanie bab, czasami<br>prawie zanikało, przechodząc nieledwie w jakieś dalekie szemranie ni to<br>rzeki po kamieniach, ni piskląt pod kwoką. Lecz kto wie, czy to